Tło, REBIS

Aktualności

„Niewidzialny front” – zapiski lekarza z pierwszej linii walki z koronawirusem – premiera już 10.11!

Tagi:

Zapiski lekarza z pierwszej linii walki z koronawirusem, strachem i paniką.

Sięgając po tę książkę, poczujesz zapach szpitala, strachu i śmierci!

„Ta historia działa się na moich oczach. W moim dzienniku znajdziecie zarówno humor, niekiedy czarny, jak i tragiczne historie, które zapadły mi w pamięć. Absurdy organizacyjne, niekończące się dyżury, zagadki medyczne, jak również jedyne w swoim rodzaju relacje pomiędzy personelem medycznym w akcji. To także opowieści o pacjentach, którzy przeżyli koronawirusa bądź też znaleźli się w szpitalu zakaźnym zupełnie przypadkiem, na skutek spychologii i paniki, oraz tych, którym nie udało się pokonać tej strasznej choroby.

Chciałem pokazać, jak było naprawdę, niezależnie od narracji medialnej, propagandy sukcesu czy «koronaspiskowców» niewierzących w epidemię. Przeczytacie tu o tym, co działo się po przekroczeniu progu naszego jednoimiennego szpitala, czyli o rzeczach, których nie dowiecie się z żadnego innego źródła” – Tomasz Rezydent.

Poniżej fragment książki:

#początek

– To tylko grypa, nie będziemy się martwić zwykłym przeziębieniem – uspokajał szef. Nie mieliśmy wtedy żadnych środków ochrony osobistej. Mały szpital powiatowy, przecież nas to nie dotknie… Potwierdzono właśnie pierwszy przypadek w Polsce. Przestaliśmy być zieloną wyspą. W ościennych krajach mieli już kilkanaście przypadków, w Niemczech kilkaset. Dalej nie mamy wytycznych, przeszkolenia, środków ochrony osobistej. Nie panikujemy… Szpital został wytypowany do ewentualnej transformacji w szpital zakaźny na wypadek epidemii. Jesteśmy jedną z pierwszych wyznaczonych placówek w naszym województwie. Poza tym nie wiemy nic, nikt nic nie wie. Mimo że na górze są już jakieś ustalenia, my, którzy za moment będziemy stawiać czoło tej fali, jesteśmy niedoinformowani i nieprzeszkoleni. Z trwogą oglądam relacje z Bergamo i czytam zagraniczne portale informacyjne. Liczba potwierdzonych przypadków w Polsce wciąż jest znikoma… – Wypisujemy wszystkich pacjentów, wstrzymujemy przyjęcia planowe i ostre – informuje szef na odprawie. 12 Ci, którzy mieli być leczeni ambulatoryjnie, pójdą do domu, resztę rozsyłamy do okolicznych szpitali*. Mamy dwadzieścia cztery godziny na opróżnienie oddziału. Jesteśmy teraz potencjalnie szpitalem zakaźnym, w trakcie dyżuru obstawiam oddział zakaźny, który nie ma obsady dyżurowej. Wreszcie WHO ogłosiło pandemię… Pierwsze dni pracy na oddziale i wielka niewiadoma. W domu oglądam telewizję i nie wierzę. Episkopat Polski w ramach walki z epidemią zarządził więcej mszy niż normalnie. Minister zdrowia twierdzi, że to zasadne. Minie parę dni, zanim ten nonsens zostanie odwołany i będą wprowadzane kolejne obostrzenia. Najpierw ograniczą liczbę osób na mszy do pięćdziesięciu, a później, decyzją MZ z 24 marca, do pięciu osób. Przynajmniej tutaj zadziałano dość sprawnie i ktoś się opamiętał. Za to msze można oglądać w telewizji i Internecie.