Home
Produkt archiwalny
Produkt archiwalny
Pamiętna ekranizacja S. Daldry’ego – Kate Winslet, David Kross i Ralph Fiennes w rolach głównych
Pięć nominacji do Oscara i statuetka, a także Złoty Glob i nagroda Bafty dla Kate Winslet, odtwórczyni Hanny
Piętnastoletni Michael Berg poznaje piękną dojrzałą kobietę, w której zakochuje się bez pamięci. Rodzi się między nimi namiętny romans, ale i czuła bliskość, gdy chłopak czyta Hannie na głos książki. Po jakimś czasie Hanna jednak znika niespodziewanie, bez śladu. Już jako student prawa Michael spotyka ją przypadkowo na procesie strażniczek w obozie koncentracyjnym – na ławie oskarżonych. Poznaje mroczną przeszłość ukochanej, ale zaczyna też rozumieć, że Hanna skrywa znacznie dla niej boleśniejszą tajemnicę…
Powieść o niezbywalnym prawie człowieka do wolności i godności, o konsekwencjach trudnych wyborów, o etyce w świetle sprawiedliwości – a wszystko to osnute na kanwie żarliwego, burzliwego uczucia.
Nigdy przedtem nie słyszałam o tej książce. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że jest film na podstawie właśnie „Lektora „. Bardzo chciałam go obejrzeć, ale ja zawsze czytam, książkę a później skupiam się na ekranizacji. Tak było i tym razem. A o moich odczuciach po przeczytaniu książki opowiem wam w tej recenzji. Książka zaczyna się niepozornie. Poznajemy młodego chłopca, który zakochuje się w dużo starszej od siebie kobiecie. Jednak ich związek jest dziwny. Hanna jest skrytą, mało rozmowną kobietą. Jednak to, czego dowiadujemy się później. Gdy po kilkunastu latach Michael Berg spotyka swoją ukochaną, która uciekła,z dnia na dzień jest w szoku. Na sali sądowej Michael spotyka Hannę, którą mają skazać za zbrodnie popełnione w czasie wojny. Czy Michael w końcu będzie mógł normalnie żyć? Czy w związku z tym, że Hanna dostała 18 lat, zapomni i wymarzę ją ze swojej pamięci? Jakie były skutki tej miłości ? Cieszę się, że przeczytałam „Lektora „. Jest to historia tragicznej i bardzo naiwnej miłości. Michael to młody zagubiony spragniony miłości dzieciak, który na swojej drodze spotyka stanowczą i bardzo zasadniczą kobietę. Ta miłość nie ma prawa bytu to miłość toksyczna, która została opowiedziana w bardzo mocny o dosadny sposób. Hanna była analfabetką, dlatego to Michael musiał czytać jej książki, których ona nie potrafiła sama przeczytać. Bardzo denerwowała mnie swoją osobą, jak i charakterem. No książka jest tragiczna sama w sobie. Hanna, gdy cały świat dowiedział się o jej największym sekrecie, postanowiła się zabić w ostatni dzień swojego aresztu. Wiedziała, że zostanie sama, że nie zazna miłości ani zrozumienia. Autor naprawdę zaskoczył mnie na wielki plus. Nie sądziłam, że książka o takiej tematyce jest,w stanie mnie porwać i zainteresować. Polubiłam Michaela, gdyż był w tym wszystkim ofiarą. Za mną już kolejna książka tego autora, o której opowiem wam już niedługo na swoim blogu.http://zaczytanamarzycielka8.blogspot.com
Po przyjemnych, obyczajowo-romantycznych historiach, po które ostatnio sięgałam, przyszła pora na coś refleksyjnego. Na coś, czego nie można połknąć za jednym zamachem, co trzeba sobie dzielić, dawkować, aby móc się chwilę zastanowić i wysnuć interpretacje, wnioski. Książką, która idealnie wpisuje się w te ramy, jest stosunkowo niewielki objętościowo "Lektor" Bernharda Schlinka. Pozycja niezbyt obszerna pod względem stron, jednak niezwykle naładowana emocjami. W Niemczech, w latach już po wojnie, Michaela Berga niespodziewanie dopada żółtaczka. Choroba atakuje młodego chłopca w najmniej oczekiwanym momencie. Podczas drogi ze szkoły piętnastolatek zwymiotował w miejscu publicznym. Zdarzenie widziała pewna dojrzała kobieta po trzydziestce - pani Schmitz. Pomogła wówczas chłopcu i zaprowadziła go do domu. Po kilku miesiącach choroby, zdrowy Michael, za wskazówką mamy udał się do nieznajomej, aby podziękować jej za pomoc. Na niezobowiązującym geście i wyrazie wdzięczności się jednak nie skończyło, ponieważ relacja tych dwojga zamieniała się w coś więcej... Namiętny romans, ale i czułość wynikająca z bliskości, zostają po pewnym czasie niespodziewanie skończone. Hanna Schmitz zniknęła bez śladu. Nietrudno się domyślić, że był to szok dla chłopca i długo dochodził do siebie. Dopiero po latach, kiedy Michael studiował prawo, spotkał swoją dawną ukochaną ponownie, tym razem jako oskarżoną w procesie strażniczek w obozie koncentracyjnym. Wówczas zaczęło do niego docierać, jaką mroczną i bolesną przeszłość skrywała przed nim Hanna. Niektóre głęboko skrywane tajemnice ujrzały światło dzienne. Bernhard Schlink przygotował dla swoich czytelników wspaniałą powieść o ludziach, o ich słabościach, które mogą prowadzić do niekoniecznie dobrych czynów, o uczuciach, zrozumieniu, godności, wolności. Historię poznajemy z punktu widzenia dorosłego już, a właściwie starszego mężczyzny, wydawać by się mogło, że bardzo samotnego. Nie jest to lekka i łatwa historia. "Lektor" momentami jest utworem skomplikowanym, ale i intrygującym, oryginalnym. Powieść przepełniona została pytaniami, na które nie zawsze można odnaleźć jednoznaczną odpowiedź. Liczne fragmenty zmuszają do refleksji, do zastanowienia się nad niektórymi, życiowymi sprawami. "Dlaczego? Dlaczego to, co było piękne, blaknie, kiedy wracamy do tego pamięcią, kruszy się i rozpada, bo kryło okropną prawdę? Dlaczego zalewa nas żółć na wspomnienie szczęśliwego małżeństwa, kiedy okazuje się, że jedno z partnerów przez te wszystkie lata miało kochanka? Bo co? Bo nie można być w takiej sytuacji szczęśliwym? Ale przecież było się szczęśliwym!" Zrozumienie tego, jak ludzie postępują w niektórych sytuacjach, nie należy do łatwych spraw. Szczególnie trudnym okresem w dziejach ludzkości była II wojna światowa, obozy koncentracyjne i wychowywanie dzieci w myśl założeń niemieckiego hitleryzmu. Książkę uważam za naprawdę godną uwagi. Choć jest krótka, zawiera to, co najważniejsze, bez zbędnego owijania w bawełnę. Bardzo dobrze zarysowana fabuła składania poprzez tajemnicze wątki do rozmyślań. Bohaterowie również są ciekawymi, wyrazistymi postaciami. "Lektora" polecam każdemu.Karolina G.
No i czego teraz chcesz? Całego życia w jedną godzinę?” Akcja toczy się w powojennych Niemczech. Hanna udziela pomocy Michaelowi Bergowi, który zasłabł na ulicy, wracając ze szkoły. W ten sposób krzyżują się losy 15-letniego ucznia i pięknej, choć starszej od niego kobiety, którą jest zafascynowany od pierwszej chwili. To przypadkowe spotkanie staje się początkiem namiętnego romansu, zakończonego nagłym i tajemniczym zniknięciem Hanny. Mija osiem lat. Michael jest studentem prawa i śledzi procesy nazistowskich zbrodniarzy. W tych właśnie, jakże odmiennych, okolicznościach spotyka ponowie swoją dawną kochankę. Hanna siedzi na ławie oskarżonych, a przeciwko niej toczy się proces zbrodni dokonanych przez strażniczki w obozie koncentracyjnym. Michael zgromadził w pamięci obrazy dawnej kochanki. I tak naprawę tych obrazów szukał w swoich późniejszych związkach. „Zgromadziłem je wszystkie w pamięci i mogę rzucić na mój wewnętrzny ekran, a później oglądać, niezmienione i nienaruszone przez czas. Niekiedy myślę, że więcej po nie nie sięgnę. Ale powracają same i zdarza się, że muszę je potem jeszcze wiele, wiele razy wyświetlać, oglądać wciąż od nowa”. Hanna dodała Michaelowi pewności siebie. Ich potajemne spotkania zawsze wyglądały podobnie - wspólna kąpiel, kochanie się i czytanie na głos książek. Tej czułej bliskości Michael będzie szukał potem u innych kobiet, ale u żadnej tego nie znajdzie. Bernhard Schlink w tej której opowieści porusza wiele wątków. Konieczność wyboru pomiędzy dwoma obowiązkami, z których każdy wymaga naszego zaangażowania. Rozliczanie historii, rozliczanie sprawców zbrodni. Prawo człowieka do wolności i godności. Problem analfabetyzmu powojennym społeczeństwie. Konsekwencje trudnych wyborów. Samotność. Etyka w świetle sprawiedliwości. To również powieść o pierwszej, inspirującej, ale i toksycznej miłości. Miłości, która nadawała życiu sens, a jednocześnie bezlitośnie go odbierała. Poruszająca była to historia, z gorzkim i okrutnym zakończeniem. Są książki, które po przeczytaniu się zapomina. Ulatują wątki, postacie, wydarzenia. Tak taka nie jest. Choć minęło już parę dni odkąd skończyłam ją czytać, nadal pozostała w mojej głowie. I pozostanie pewnie na długo. Takich opowieści się nie zapomina. I powtórzę to, co napisałam o innej książce Schlinka „Letnie kłamstwa”. Bernhard Schlink tworzy świetne sylwetki psychologiczne swoich bohaterów, nie ocenia ich jednak, a raczej chłodnym obiektywizmem sprawia, że te historie nas dotykają, skłaniają nas do zastanowienia się, do refleksji.Diana Bibliofilka