Produkt archiwalny
Produkt archiwalny
Przed nami pasjonat futbolu, który wreszcie wykłada karty – chce, żebyśmy poznali jego prawdę
Klęska na piłkarskich mistrzostwach świata w 2010 roku, strajkujący reprezentanci Francji, bunt w autokarze… Nie o tym marzył Raymond Domenech. Od czasu tamtej afery były trener drużyny francuskiej milczał, chociaż w swoim prywatnym dzienniku przez wiele lat skrupulatnie zapisywał fakty, myśli, uwagi i szczegóły. I oto teraz przerywa milczenie.
Pisze o swojej nominacji na trenera kadry, o pierwszych decyzjach, o swoich metodach i taktyce. O relacjach z takimi sławami, jak Zinedine Zidane, Franck Ribéry, Nicolas Anelka i Thierry Henry, oraz z młodszymi piłkarzami, należącymi do „straconego pokolenia”. Pisze o swoich trudnych kontaktach z mediami i z kierownictwem Francuskiego Związku Piłki Nożnej. Ma cięty język. Nie kryje własnych błędów. Niczego nie pomija, od wspaniałych dokonań w 2006 roku, poprzez pierwsze trudności, do ostatecznej katastrofy.
Przed nami pasjonat futbolu, który wreszcie wykłada karty. Chce, żebyśmy poznali jego prawdę.
Wywołał skandal, ale co to dla niego za nowina. Mowa o człowieku, który oświadczył się swojej narzeczonej dziennikarce na wizji, tuż po klęsce w Euro 2008, gdy Francuzi mieli ochotę go rozszarpać. O trenerze, który kadrę wybierał, wspomagając się horoskopami i kłócił się ze wszystkimi. O aktorze amatorze, który irytował swoimi prowokacjami. Gdy grał w piłkę, miał przezwisko Rzeźnik. Jako trener reprezentacji stał się jednym z najbardziej znienawidzonych Francuzów. Nawet wicemistrzostwo świata z 2006 uznano raczej za porażkę trenera niż jego sukces. A on na złość wszystkim trwał w kadrze, przez sześć lat. Aż do strajku piłkarzy i blamażu reprezentacji podczas mundialu 2010 w RPA. Wtedy nie miał wyjścia. Nastroje były takie, że gdy wylądował z powrotem we Francji, witający go na lotnisku trzyletni syn zapytał, czy tatuś pójdzie teraz do więzienia. - Paweł Wilkowicz „Rzeczpospolita”